Początki naszych wakacji na campingu.

Jak to się zaczęło? Jak w bajce: dawno, dawno temu w czasach, gdy w Polsce funkcjonował tzw Fundusz Wczasów Pracowniczych wyjeżdżaliśmy z Rodzicami na wczasy nad morze. Co roku do tego samego ośrodka. To nie był camping, ale ogrodzony, pięknie położony w lesie sosnowym  Ośrodek Wczasowy, w którym mieszkaliśmy w domkach kempingowych. Zapamiętałam z tego czasu świetną, swobodną, nieskrępowaną zabawę nas – dzieci na terenie  ośrodka, obserwowane mecze i turnieje jakie rozgrywali dorośli w piłkę siatkową i tenis stołowy. Dla nas były piłkarzyki, biblioteka, kino , plac zabaw i oczywiście morze. W sumie – fantastyczny czas, gdy odpoczywali i dorośli i dzieci. Oboje mamy za sobą doświadczenia biwakowo- rajdowo- namiotowe, więc i w pierwsze wspólne wakacje po ślubie były oczywiście na campingu :) Międzyzdroje 1991 rok :)

IMG_7314

IMG_7321

IMG_7316

Po kilku następnych latach –  –  pojechaliśmy z naszymi dziećmi nad polskie morze. Po raz pierwszy pod namiot. Miało być inaczej niż w domu :)

I było. Po drodze – 1 nocleg nad jeziorem i  ogromne rozczarowanie nocnym hałasem. Brzęk tłuczonego szkła i przekleństwa dobiegające z „sąsiedztwa” to były pierwsze wrażenia naszych dzieci na campingu.  Na szczęście z samego rana pojechaliśmy już nad morze.  I tu było znacznie lepiej :)

Wybraliśmy wtedy Władysławowo- Chłapowo. Pole nazywało się Pomarańczowe. Tu rozstawiliśmy namiot, stąd odbyliśmy szereg wycieczek – Jastrzębia Góra, Sopot,  Hel.  Nam na campingu podobał się widok z klifu na morze i samo morze, dzieciom – animacje, plac zabaw i spanie w namiocie – choć- w nocy bywało wtedy zimno….  :)

W drodze powrotnej  wstąpiliśmy jeszcze do Malborka i zatrzymaliśmy się też nad jeziorem  Jeziorak.  W sumie – udany urlop, wiele wrażeń i nowych miejsc obejrzanych. Taki był początek naszego rodzinnego campingowania.

Image(531)

To miejsce nad jeziorem w drodze nad morze i nasz pierwszy nocleg.

Artur śpiewa

Camping Pmarańczowe Artur śpiewa

Tu – Artur już „robi za gwiazdę” na Polu Pomarańczowym :) Pamiętam, że śpiewał ” Monika – dziewczyna ratownika” :)

Blisko campingu – po zejściu z klifu – piękne morze i plaża

Tu – nasza córka nie jest do końca przekonana, że „z tego”  będzie kolacja :)

Ponieważ „Polak potrafi” – nagle przy drzwiach samochodu pojawił się stół i ławka :) Co za wygody :) Poniżej wspomnienia powojenne na Helu, czyli manewry Oli i Artura oraz wycieczka do Malborka i Sopotu.

Tu już żarty się skończyły.. Bezpieczniej było zabrać towarzystwo z powrotem nad morze, gdzie można było podziwiać wspaniałe budowle z piasku.

Zwiedziliśmy też latarnię morską w Jastrzębiej Górze- Rozewiu a na koniec jeszcze jezioro Jeziorak.  Taki był początek. Potem zaczęliśmy jeździć nieco dalej a dziewczynki oczywiście z nami :)

Lata mijają a dla nas nadal to jest najfajniejszy sposób na podróżowanie i zwiedzanie. Cieszymy się, gdy nasze córki – (i nie tylko :) ) – chcą z nami  w ten sposób odpoczywać. A wy? Jak zaczynaliście swoją przygodę na campingu?

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *