Pale di San Martino to największa grupa górska położona we wschodnich Dolomitach .
Poszczególne szczyty od Cimon della Pala do Vezzana, od Rosetta do Pala, od Sass Maor do Madonna , stopniowo przechodzą przez Cima Canali , aż do Agner , tworzą okrągłą koronę, która wyznacza rozległy płaskowyż o powierzchni około pięćdziesięciu kilometrów kwadratowych. Niezwykłość tego płaskowyżu polega na tym, że rozciąga się na wysokości od 2500 do 2700 metrów. n.p.m. Położony jest w dużej mierze na terenie Parku Przyrody Paneveggio Pale di San Martino .
Naszą wycieczkę rozpoczynamy w miejscowości San Martino di Castrozza. Tu zostawiamy samochód na parkingu nieopodal kolejki Col Verde – Rosetta. Pierwszy etap kolejki pozwala szybko znaleźć się na Col Verde na wysokości ok. 1950 m.n.p.m. Tutaj przesiadamy się na drugi etap wjazdu tym razem kolejką Rosetta. Pierwszy wjazd tego etapu latem odbywa się o godzinie 8.20 a ostatni o 16.20. Wysiadamy już na wysokości 2600 m.n.pm. Tuż obok znajduje się szczyt Rosetta, a w niewielkiej odległości od kolejki schronisko Rosetta.










Widok na płaskowyż od razu robi niesamowite wrażenie. Słynne Altopiano to ok 50 km kwadratowych kamiennych, surowych krajobrazów a wszystko to na wysokości ponad 2000 m. n.p.m. Gdzie okiem sięgnąć, rozciąga się kamienna pustynia.
Część ludzi od razu z kolejki idzie na szczyt Rosetta , która znajdującą się obok. My jednak ją sobie zostawiamy na deser jak zostanie czas, by zdążyć na ostatni zjazd kolejki po trekkingu. Idziemy zatem do schroniska Rosetta / Pedrotti , które znajduje się ok 10 – 15 minut spacerem od kolejki.




Trekking rifugio Rosetta- rifugio Pradidali .








Przy schronisku skrzyżowanie szlaków i wiele możliwości poprowadzenia wędrówki. Decyduję się na trasę okrężną z początkiem i końcem prze schronisku Rosetta. Ruszamy zatem szlakiem 707- 709 w stronę schroniska Pradidali. Początkowo szlak nieco schodzi w dół, potem stopniowo pod górę aż do przełęczy Pradidali Basso.





























Teraz pozostaje długie zejście po osypującym się zboczu i podążanie stopniowo cały czas w dół do schroniska Pradodali. Pogoda do tej pory świetna zaczyna się zmieniać i to szybko. W czasie zejścia do Pradidali nadciągają ciemne chmury od strony Cant del Gal czyli od miejsca, skąd wczoraj podchodziłam do schroniska Pradidali. Wczorajszą wędrówkę znajdziecie poniżej. https://www.campingowo.com.pl/val-canali-rifugio-pradidali/
















Wreszcie naszym oczom ukazuje się zarys schroniska Pradidali. Po drodze jeszcze mijamy szlakowskaz z którego dowiaduję się, że trasa którą schodziłam to szlak dla „zaawansowanych ” Przyznaję, że w tym zejściu doświadczenie górskie się przydało :).


Jeszcze chwila i jesteśmy w schronisku. Byłam tu wczoraj przy innej pogodzie i wchodziłam od innej strony. Teraz też jest ciekawie, choć inaczej.









Zastanawiam się przez chwilę jak kontynuować tę wędrówkę. Czy schodzić tak jak wczoraj do Cant del Gal i do Val Canali i autobusem dostać się do Fiera di Primiero czy iść dalej pod górę. ? Po chwili decyzja jest podjęta – ruszamy w górę!.
Rifugio Pradidali – Rifugio Rosetta.
Idziemy zatem nadal założoną okrężną trasą z Rifugio Rosetta przez Pradidali do rifugio Rosetta. Podobną decyzję podejmują inni turyści zmierzający ku przełęczy. Podchodzimy więc do Passo di Bal mając nadzieję, że odgłosy burzy nas nie dosięgną i bezpiecznie zakończymy wędrówkę,








Z Passo di Bal schodzimy niestety już w deszczu, natomiast po dojściu do żelaznych ułatwień z jednej strony czuję ulgę, że są, bowiem łatwiej pokonać eksponowane odcinki mokrej i śliskiej skały, z drugiej strony odgłosy zbliżającej się burzy napawają obawą.
Szybko pokonujemy odcinek ubezpieczony i z ulgą zauważamy, że deszcz przestaje padać. Po dojściu do skrzyżowania szlaków okazuje się, że wszyscy szybko kierują się w dół do San Martno di Castrozza. Postanawiam iść dalej pod górę, tym razem w kierunku kolejnej przełęczy – Passo di Roda.























Odcinek szlaku prowadzący do przełęczy Val di Roda niestety nie daje widoków ze względu na mgłę . Początkowo przebiega wzdłuż skalnej ściany następnie zakosami pnie się pod górę.
Gdy w pewnym momencie po kolejnym pokonanym zakręcie ukazuje się szlakowskaz okazuje się, że do schroniska Rosetta pozostaje tylko 5 minut marszu.







Rzeczywiście za chwilę znów wychodzę na płaskowyż Pale di San Martino i moim oczom ukazuje się schronisko Rosetta. W drodze do niego po lewej stronie mam szczyt Rosetta, który schowany jest jednak w chmurach. Wygląda na to, że wejdę tam innym razem. Teraz na ostatnich metrach przed schroniskiem zaczyna bardzo mocno padać. Bardzo się cieszę, że wybrałam ten wariant trasy. Po chwili jestem już w schronisku gdzie mogę zjeść obiad i przeczekać deszcz.






Ostatni fragment naszej wędrówki to dojście do stacji kolejki Rosetta. Wystarczyła jednak chwila nieuwagi i trochę mgły aby zamiast iść prosto do niej zejść na szlak prowadzący na dół do Col Verde. Na szczęście omyłka szybko odkryta i nie trzeba było nadrabiać kilometrów trasy a i na ostatni zjazd jeszcze zdążyliśmy :) .
Podsumowując trasa choć nie bardzo długa- ok 11 km jest bardzo urozmaicona mimo, że przebiega w zaiste księżycowym krajobrazie. Przyda się na tym szlaku obycie z różnym podłożem w górach jak porządne buty.
Dodaj komentarz